Luśka ma dopiero dwie wiosny. Jest młoda, radosna i całkowicie nieświadoma tego, że za chwilę wszystko w jej życiu wywróci się do góry nogami. Luśka straci życie w okrutny sposób. Niestety los zwierząt udomowionych jest całkowicie uzależniony od „widzimisię” ich posiadaczy. Tak też jest w przypadku Lusi.
Właściciele kupili ją gdy była jeszcze źrebaczkiem. Dzieci zawsze chciały konia, a tata potrzebował kosiarki do ogrodu. Ponieważ była jedynym koniem w gospodarstwie musiała zaprzyjaźnić się z krową, świniami i dwoma psami. Dbano o nią, a ona dbała o trawnik. W zasadzie miała wszystko, czego potrzeba klaczy. Własny kąt, zieloną trawę i wybieg.
Wszystko wyglądało kolorowo i spokojnie. Do czasu. Właściciel postanowił wyjechać z kraju za pracą. Nadarzyła się okazja wyjazdu dla całej rodziny. Trzeba szybko pakować walizki i pozbyć się „inwentarza”. Krowa znalazła nabywcę, świnie i psy podarują rodzinie, a z Luśką jest problem. Niestety nie jest łatwo sprzedać konia, który nie ma dobrego pochodzenia. Dali ogłoszenie ale nikt się nie zgłosił. Czas ucieka, a nabywcy nie ma. Rozwiązaniem jest handlarz. Muszą sprzedać Luśkę, bo pieniądze są potrzebne na podróż. Handlarz bierze konie od ręki i nie pyta o pochodzenie, bo to nie ma dla niego znaczenia. Koń na mięso może mieć królewskie pochodzenie i może być kundelkiem. Dla handlarza liczą się tylko zyski.
Historię Lusi opowiedział nam nasz weterynarz. Szczepił i leczył
zwierzęta w tym gospodarstwie. Przejął się losem Lusi, bo to bardzo spokojna i przyjazna klaczka. Wpłaciliśmy zaliczkę na życie Luśki.
Właściciel zgodził się poczekać na resztę pieniędzy tylko
do końca lipca. Jeśli nie zdążymy – sprzeda ją handlarzowi.
Potrzebujemy 2600 złotych. Prosimy Was o wsparcie tej akcji.
Możemy dać jej schronienie i szanse na długie życie wśród innych koni!
Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc! Prosimy o wpłaty na konto zbiórkowe.
Więcej informacji można znaleźć pod numerami telefonów:
biuro 22 349 97 74
Iwona 797 649 508
Dominika 797 649 509