VIVA

Krakowskie dorożki – tradycja czy cierpienie zwierząt?

Czy krakowskie dorożki powinny pozostać w XIX wieku, czy jest dla nich jeszcze miejsce w XXI wieku? Coraz więcej miast na całym świecie likwiduje turystyczny transport konny. Powodów jest wiele, ale wszystkie sprowadzają się do dwóch spraw – ochrony koni przed negatywnymi skutkami pracy w mieście i ochrony ludzi przed wypadkami, powodowanymi przez te płochliwe zwierzęta. 

konie ciągnące krakowskie dorożki

Świat rezygnuje z pracy koni w turystyce

Mało kto wie, że istnienie organizacji społecznych, zajmujących się ochroń zwierząt, związane jest właśnie z walką o prawa koni. Dokładniej – tych pracujących na ulicach Nowego Jorku. W latach 60. XIX wieku walka Henry’ego Bergha o poprawę losu koni w stanie Nowy Jork doprowadziła do powstania pierwszej na świecie organizacji ochrony zwierząt, American Society for the Protection of Cruelty to Animals. 

Dziś walka o likwidację konnego transportu w mieście poparta jest wieloma solidnymi dowodami naukowymi. I to one przekonują rządzących do zmiany przepisów. W USA zakazy wprowadzono już w Las Vegas, Chicago, Biloxi, Camden, Key West, Palm Beach, Pompano Beach, Treasure Island czy Salt Lake City. Na naszym kontynencie zakazy obowiązują już w Paryżu, Londynie, Oxfordzie, Barcelonie czy Rzymie. A w Pradze zakaz wejdzie w życie 1 stycznia 2023. Tymczasem krakowskie dorożki mają się całkiem dobrze, choć konie je ciągnące – już niekoniecznie.

Dlaczego konie nie powinny pracować w mieście? Z wielu powodów: duża rotacja zwierząt i ich los po zakończeniu pracy, wpływ warunków miejskich na kopyta, zanieczyszczenie, hałas. Kluczowe znaczenie mają też silne upały i mrozy, gwałtowne zjawiska atmosferyczne, ruch samochodowy. Wreszcie – zagrożenie, jakie stwarzają dla ludzi, czy brak możliwości skutecznego usuwania odchodów koni w centrach miast. 

Rotacja zwierząt

Dane nowojorskiego Departamentu Zdrowia wskazują na wysoki roczny wskaźnik rotacji koni pracujących w Central Parku. Konie po wycofaniu z pracy są często sprzedawane na aukcjach. Jeśli mają „szczęście” – wracają do pracy w gospodarstwach na wsiach. Jeśli szczęścia nie mają – trafiają do rzeźni. Szanse na emeryturę mają tylko wtedy, kiedy trafią do azylu organizacji ochrony zwierząt. Ale tak dzieje się wszędzie, gdzie konie pracują w turystyce. Nasze dane, dotyczące Morskiego Oka wskazują, że każdego roku z trasy wycofywanych jest około 20% zwierząt. Ich miejsce zajmują „nowe” konie. Takich danych dla turystycznego transportu konnego w Krakowie niestety miasto nie publikuje. Jednak docierają do nas regularnie informacje, że konie, ciągnące krakowskie dorożki, nie trafiają na emeryturę na zielone pastwiska…

Kopyta

Każdy, kto ma minimalną wiedzę o koniach wie, że stan kopyt jest kluczowy dla ogólnego stanu zdrowia koni. Wielogodzinna praca na twardych nawierzchniach uszkadza kopyta, nawet gdy są odpowiednio podkute. A to powoduje ból przy każdym kroku. American Veterinary Medical Association zaleca, aby konie były okresowo utrzymywane na miękkich powierzchniach (tj. pastwiskach). To pozwala na uniknięcie uszkodzeń i poprawę krążenia w kopytach. W większości obszarów miejskich konie nie mają jednak regularnego dostępu do pastwisk. Konie zaprzęgowe w Nowym Jorku (aktywiści wciąż walczą tam o wprowadzenie zakazu transportu konnego w mieście) spędzają tylko jeden pięciotygodniowy okres każdego roku poza asfaltowym podłożem. To nie wystarcza, aby utrzymać kopyta w dobrym stanie. Tym bardziej, że wiele koni zaprzęgowych spędza ten czas „wakacji” ciągnąc wozy na targach i imprezach plenerowych.

Konie, ciągnące krakowskie dorożki, pracują nie tylko na rozgrzanym asfalcie, ale też na nierównej i śliskiej kostce brukowej. Pracują w podkowach warszawskich lub hacelowych, w których ich nogi są ciągle w nieanatomicznej pozycji. A to determinuje zmiany w całym układzie ruchu.

Zanieczyszczenie

Konie zaprzęgowe, szczególnie w mocno zatłoczonych miastach, spędzają większość dnia wdychając spaliny z samochodów znajdujących się bezpośrednio w ich otoczeniu. Konie pracują w pyle bitumicznym, jaki same odkuwają z asfaltu, soli drogowej i innych zanieczyszczeniach drogowych. Problemy zdrowotne, związane z przewlekłym narażeniem na zanieczyszczenia powietrza i gleby – dobrze udokumentowane u ludzi – dotyczą również koni. A kiedy konie nie pracują – przebywają w słabo wentylowanych boksach. Tam oddychają zakurzonym powietrzem, często zanieczyszczonym też pleśnią. Długotrwałe narażenie na te czynniki prowadzi do wielu chorób układu oddechowego, w tym zapalenia oskrzeli, nieżytu nosa, alergii czy nawracającej choroby obturacyjnej (RAO).

Kraków od lat wygrywa zawody na miasto o największym zanieczyszczeniu powietrza w Europie. Czasem miasto wychodzi też na prowadzenie w tych zawodach na szczeblu światowym. A konie, ciągnące krakowskie dorożki, wdychają ten smog. I najprawdopodobniej – chorują.

Hałas

W środowisku miejskim konie zaprzęgowe pracują w stałym, wysokim poziomie hałasu — do 100 razy głośniejszym, niż typowa rozmowa. Na konie wpływa on dokładnie tak samo, jak na człowieka. Co więcej, nagły hałas może przestraszyć konie, powodując ich spłoszenie. A to może prowadzić już nie tylko do poważnych urazów czy śmierci koni, ale także do wypadków w ruchu miejskim, w którym ucierpią też ludzie. Każdego roku w Nowym Jorku dochodzi do wielu wypadków z udziałem koni zaprzęgowych, które zostały spłoszone nagłymi hałasami. Podobnie jest we wszystkich innych miastach, w tym w Krakowie, a nawet na trasie do Morskiego Oka. 

W centrum Krakowa ruch jest mocno ograniczony zakazami wjazdu do strefy. Jednak konie, ciągnące krakowskie dorożki, pracują na ulicach, którymi jeżdżą hałaśliwe tramwaje. Nie jest też tajemnicą, że historyczna centrum Krakowa to turystyczna imprezownia. Nocami, kiedy konie wciąż pracują, ulicami przemieszczają się tłumy rozwrzeszczanych, często pijanych osób. Bezwzględnie ma to wpływ na zwierzęta.

Pogoda

Centra miast, w których zwykle pracują konie w turystyce, są ciasne, wybetonowane, pozbawione wentylacji i zieleni. Wiadomo, że nagrzewają się one szybciej, a schładzają – znacznie wolniej, niż tereny zielone. Należy pamiętać, że słońce nie tylko działa bezpośrednio na zwierzę, które pochłania promienie słoneczne, ale także poprzez odbijanie promieni słonecznych od podłoża. Ilość odbijanego promieniowania zależy od powierzchni. Na przykład trawa pochłania dużą ilość promieniowania słonecznego i bardzo mało odbija. Natomiast kostka brukowa czy asfalt odbijają dużą ilość promieniowania, a także nagrzewają się, przez co wpływają na komfort cieplny zwierząt. Temperatura miejskiego asfaltu w czasie upałów może być nawet o 37 stopni Celsjusza wyższa, od temperatury powietrza, co może prowadzić do przegrzania i uszkodzenia puszki kopytowej. Już tylko to sprawia, że dla koni praca w takich warunkach to katorga. A na tym przecież nie koniec. 

Z badań wynika, że podczas pracy konie tylko około 25% energii zużywają na faktyczny ruch mięśni. Pozostałe 75% energii konie wydatkują na termoregulację, która najtrudniejsza jest w warunkach upałów czy wilgotności.

Historyczne centrum Krakowa to wąskie, wybetonowane uliczki, pozbawione zieleni. Płyta Rynku Głównego, duma miasta, to nic innego jak wielka patelnia. Krakowskie dorożki właśnie tam mają postój. Miasto zakazuje go dopiero wtedy, kiedy termometr w cieniu sukiennic pokazuje 28 stopni Celsjusza. Wtedy dorożki muszą przenieść się na parkingi zastępcze, znajdujące się w cieniu, choć wciąż w centrum miasta. Jednak Kraków nie zakazuje w tym samym czasie pracy koni. Nie mogą tylko stać na postoju na płycie Rynku. Tak więc ostatecznie konie muszą w upał wielokrotnie przejeżdżać przez nagrzaną do niemożliwości „betonową patelnię”.

Obciążenie termiczne

Mierzenie termicznego poziomu stresu środowiskowego wprowadzono po Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie, gdzie konie sterujące w zawodach były zarażone na gorące i suche warunki klimatyczne, które powodowały u nich zmęczenie cieplne. W wyniku doświadczeń z Barcelony FEI uruchomiła Międzynarodową inicjatywę naukową i weterynaryjną dotyczącą dobrostanu w celu zapewnienia, że na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie w 1996 r. będzie istniał odpowiedni system zarządzania startami w tamtejszych warunkach klimatycznych. Inicjatywa ta doprowadziła do współpracy między grupami badawczymi na całym świecie i m.in. lekarzami weterynarii i naukowcami z uniwersytetów i instytutów badawczych, a także wielu czynnie praktykujących weterynarzy.

WBGT

Korelacja temperatury, wilgotności, nasłonecznienia i wiatru wpływa na proces pocenia się u koni, podobnie jak u ludzi. To doprowaadziło do opracowania ​​koncepcji „temperatury efektywnej”. Wskaźnik WBGT (ang. Welt Bulb Globe Temperature) pozwala na określenie warunków granicznych dla pracy koni w wysokich temperaturach. Przy 32 st C już wilgotność na poziomie 40% tworzy warunki zagrażające życiu koni. Kiedy temperatura sięga 30 st C, a wilgotność znajduje się na poziomie 55% – obciążenie termiczne zagraża życiu i zdrowiu koni. Warto podkreślić, że u koni strefa termoneutralna wynosi od 5 do 20°C (Equine Code of Practice Scientists’ Committee (2012) Code of Practice for the Care and Handling of Equines: Review of Scientific Research on Priority Issues. Lacombe AB: National Farm Animal Care Council).

Kiedy współczynnik WBGT sięga od 28 st do 30 st zaleca się utrzymywanie koni w miejscach wyposażonych w wentylatory, w cieniu, z chłodzeniem za pomocą wody (trwającym od 20 do 40 minut) oraz pracę w godzinach mniejszego nasłonecznienia. W takich warunkach odradza się wykorzystywanie koni do pracy na terenach innych niż trawiaste. Przy WBGT od 30 do 33 st konie mogą pracować tylko pomiędzy godziną 7 a 11 rano i po godzinie 16. W pozostałych porach muszą mieć zapewniony cień i chłodzenie. Warunki powyżej 33 st WBGT zagrażają życiu zwierząt. Gdy wskaźnik WBGT jest wysoki (powyżej 30), ponad sześć minut ciągłej, ciężkiej pracy może spowodować stres cieplny. 

Nie oszukujmy się – w realiach miasta dostosowanie się do tych zaleceń jest niemożliwe. Konie, ciągnące krakowskie dorożki, nie mają szans na zapewnienie im warunków do bezpiecznego przetrwania upałów podczas pracy.

Zima

Nie tylko upały, ale również mrozy, negatywnie wpływają na dobrostan koni i ich praca w takich warunkach jest dla nich niebezpieczna, często wywołując zapalenia dróg oddechowych już przy temperaturach rzędu 5 stopni Celsjusza, co potwierdzają badania naukowe. 

W zakresie niskich temperatur Kraków nie wprowadził żadnych przepisów. Konie ciągną zatem krakowskie dorożki w śnieżyce i mrozy. Po śliskich jezdniach lub jezdniach posypanych solą lub innymi substancjami chemicznymi.

Mięśniochwat 

W Krakowie najwięcej wypadków koni, pracujących w centrum miasta, jest związanych z mięśniochwatem. Najczęściej występuje on u zwierząt, które mimo przerwy w pracy nadal są karmione dawką pokarmową dla zwierząt pracujących. Choroba dotyka nawet zwierzęta, które miały zaledwie jednodniową przerwę w pracy – stąd mięśniochwat nazywany jest chorobą poświąteczną. Jego występowanie wiąże się często także z nadmiernym wysiłkiem i zbyt ostrym treningiem/pracą w stosunku do możliwości fizycznych konia. Nawet, kiedy konie, ciągnące Krakowskie dorożki, już manifestują pierwsze objawy mięśniochwatu – powożący zwykle nie reagują. Konie pracują nadal, z coraz większym bólem. A co za tym idzie – dochodzi do zaostrzenia stanu chorobowego. Niestety – często prowadzi to do konieczności poddania konia eutanazji. 

Zaczarowana dorożka

Współczesne krakowskie dorożki mają niewiele wspólnego z zaczarowaną dorożką Gałczyńskiego. Dzisiejsze powozy bardziej przypominają tandetne karoce, rodem z bajek Disney’a, niż historyczne krakowskie powozy. A konie, zaprzężone do tych karoc, bardziej przypominają zwierzęta z aren cyrkowych. Są obwieszone tandetnymi i krzykliwymi ozdobami, które latem się nagrzewają, a zimą – marzną. Z głów sterczą im pióra, z boków pompony. Nijak to nie pasuje do historycznego centrum miasta… Chyba, że to miasto chce wygrać w konkursie na kicz stulecia. Niby w mieście obowiązuje uchwała krajobrazowa, a centrum jest chronione w ramach wpisania go na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Tylko te „dorożki” i konie, obwieszone kiczem jak w cyrku, nie są i nigdy nie były elementem kulturowym miasta. 

Miasto to nie miejsce dla koni

W XXI wieku w centach miast nie ma miejsca dla koni ciągnących karoce. Ze względu na ich dobro i ze względu na dobro miasta. Wizerunek Krakowa nieustannie cierpi na tym, że konie cierpią na jego ulicach. Włodarze miasta są wciąż mentalnie w XIX wieku, kiedy konie stanowiły podstawę ekonomicznego rozwoju Krakowa. A miasto przez to jest w etycznym ogonie Europy, która słucha opinii publicznej i zakazuje nieetycznego wykorzystywania zwierząt w turystyce. Chcemy to zmienić. Walczymy o zakaz pracy koni na ulicach Krakowa. Możesz do nas dołączyć podpisując petycję (klik). Wykonujemy też prawa pokrzywdzonego w postępowaniach prokuratorskich i sądowych, dotyczących znęcania się nad końmi, pracującymi na ulicach Krakowa. 

Skip to content