Transport koni na rzeź nikogo już nie dziwi. Nawet takich, które całe swoje życie przepracowały w służbie człowiekowi. Kiedyś koń był w gospodarstwie traktowany jak członek rodziny. Dziś, gdy staje się niepotrzebny, można go sprzedać jeżdżącemu po okolicy handlarzowi, który poluje na takie okazje.
Leo czeka na transport. To niski ale masywny konik. Ma zaledwie 10 lat i kilka razy zmieniał właściciela. Kiedyś pracował w szkółce jeździeckiej – woził dzieci i w ten sposób zarabiał na swoje utrzymanie. Dla takiego konika chodzenie w kółko z dzieckiem na plecach to bardzo ciężka praca. W pewnym momencie Leo nie dawał już rady pracować kilka godzin dziennie. W końcu właściciel postanowił go sprzedać. I tak rozpoczęła się tułaczka Leo – z jednej stajni trafiał do kolejnej. Nigdzie nie chciano go na stałe.
Obecny właściciel kupił go z myślą o swoich dzieciach. Ale gdy na grzbiecie Leo siada dziecko, kuc po kilku minutach staje i nie chce iść dalej. Weterynarz zdiagnozował przeciążenie kręgosłupa i stwierdził, że konik nie może już chodzić pod siodłem.
Leo ma trafić do rzeźni, ponieważ obecny właściciel, jak twierdzi, nie chce oszukiwać ludzi i sprzedawać konia, na którym nie można jeździć. Leo był u niego rok. Niestety nie ma szans, aby przekonać właściciela, że ten kuc mógłby zostać ozdobą przydomowego ogródka. Dzieci chcą konia do jazdy, a Leoś nie spełnia ich oczekiwań i dlatego nie ma tu dla niego miejsca.
Właściciel zgodził się poczekać ze sprzedażą kuca handlarzowi. Wynegocjowaliśmy czas do 15 sierpnia na zebranie pieniędzy na wykup Leosia. Jego cena rzeźna to 1800 złotych. Prosimy, dołączcie do naszej akcji! Możemy dać temu małemu konikowi stały dom i bezinteresowną miłość, której jeszcze nie doświadczył.
Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc!
Więcej informacji można znaleźć pod numerami telefonów:
biuro 22 349 97 74
Iwona 797 649 508
Dominika 797 649 509