Antoś ma 20 lat. Prawie całe swoje życie spędził w jednym gospodarstwie. Starzał się razem ze swoim panem, który kupił sobie konika dla towarzystwa. Niestety teraz na świecie został sam, bo jego właściciel zmarł.
Historia jakich wiele, ale dla czarnego kucyka to prawdziwa tragedia. Gospodarstwo przejął syn właściciela. Dla niego stary kuc to tylko kłopot. Nie chce się nim zajmować. Antoś wymaga opieki weterynarza – od dawna ma problemy z jelitami. Leczenie nie jest kosztowne, wymaga jedynie podawania leków. Ale żeby dbać o zwierzę trzeba je kochać. „Nowy” właściciel woli go sprzedać handlarzowi.
Stary wysłużony koń nie ma szans na nowy dom. Takie konie trafiają do rzeźni. Tam przyjmują wszystkie: stare, młode, zdrowe, chore, nawet matki ze źrebakami. W ubojni nie ma dyskryminacji ze względu na wiek czy ułomności. Konie idące na rzeź są równe. I wszystkie czują strach i cierpienie.
Nie uratujemy wszystkich koni, ale te które uratujemy przed rzeźnią pokażą na ile jesteśmy ludźmi. Nie można zabijać przyjaciół. Życie małego Antosia kosztuje 1500 złotych. To niewiele i mamy też niewiele czasu. Potrzebujemy tej kwoty do 5 grudnia, wtedy zdążymy przed handlarzem. Prosimy – pomóżcie!
Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc! Prosimy o wpłaty na konto zbiórkowe.
Więcej informacji można znaleźć pod numerami telefonów:
biuro 22 349 97 74
Iwona 797 649 508
Dominika 797 649 509