VIVA

Znęcali się nad zwierzętami w cyrku – jest prawomocny wyrok!

Kateryna S. i Sebastian S. znęcali się nad zwierzętami w cyrku. Sąd Okręgowy w Rybniku stwierdził w uzasadnieniu, że „gdyby nie działania Fundacji Viva najprawdopodobniej nadal dobrostan zwierząt byłby naruszany, a zwierzęta te byłyby nadal ofiarami znęcania się”. Decyzją sądu niedźwiedź Baloo, trzy żółwie i krokodyl nie wrócą do byłych już właścicieli. Wyrok jest prawomocny.

Sąd Okręgowy w Rybniku rozpatrywał apelację oskarżonych w sprawie zwierząt z Cyrku Vegas. Wcześniej Sąd Rejonowy w Jastrzębiu-Zdroju stwierdził, że właściciele znęcali się nad zwierzętami. Chodzi o głośną sprawę niedźwiedzia Baloo, trzech żółwi i krokodyla. W 2016 roku wspólnie ze śląską policją odebraliśmy je interwencyjnie z cyrku na terenie Pawłowic. Sąd uznał, że apelacja oskarżonych nie zasługuje na uwzględnienie. I niemal w całości podtrzymał wyrok sądu rejonowego. Sąd Okręgowy uchylił jedynie nawiązkę na Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. 

Znęcali się nad zwierzętami w cyrku

Sąd Okręgowy w Rybniku w uzasadnieniu do wyroku argumentuje:

„Ich obojętność wobec cierpień zwierząt, do których sami swoją nieodpowiednią opieką doprowadzili wyczerpuje podmiotowe znamiona przestępstwa z art. 35 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt. Popełnili to przestępstwo umyślnie i z zamiarem bezpośrednim. Zamiar oskarżonych odnosił się więc do czynności sprawczych: zmuszania zwierząt do czynności, które sprawiały im ból, utrzymywania ich w niewłaściwych warunkach bytowania, w pomieszczeniach uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji (krokodyl), utrzymywanie zwierząt bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku. (…) Oskarżeni nie wiedzieli czym karmili niedźwiedzia, a w przypadku pozostałych zwierząt te pokarmy, na które wskazywali nie zapewniały zwierzętom właściwej diety, co doprowadziło do zmian zwyrodnieniowych potwierdzonych w badaniach weterynaryjnych. Oskarżeni nie udowodnili też, że leczyli weterynaryjnie zatrzymane zwierzęta”

Pierwszy taki wyrok

Właściciele zwierząt konsekwentnie nie przyznawali się do winy. Nigdy też nie wykazali skruchy z powodu tego, co zgotowali niedźwiedziowi, żółwiom i krokodylowi. Do końca utrzymywali, że nie znęcali się nad zwierzętami w cyrku. Co więcej – twierdzili, że miały idealne warunki do życia. I w kuriozalnym procesie cywilnym próbowali odebrać zwierzęta z poznańskiego ZOO.

– Jest to pierwszy w Polsce prawomocny wyrok, dotyczący znęcania się nad zwierzętami w cyrku. Sąd, wydając wyrok, wziął pod uwagę coś, co często jest pomijane przez wymiar sprawiedliwości. Społecznie akceptowalne wartości w zakresie traktowania zwierząt. Sąd dostrzegł, że na przestrzeni lat zmieniły się wymogi postępowania w stosunku do zwierząt. A to co było akceptowalne jeszcze 100 lat temu przez większość społeczeństwa, nie może mieć dziś miejsca. Argumentował, że rozwój ludzkości i uwrażliwienie na krzywdę słabszych jednostek wymaga uważnego i wnikliwego spojrzenia na krzywdę zwierząt. Zwłaszcza tych wykorzystywanych w cyrkach – mówi mecenas Katarzyna Topczewska, reprezentująca Fundację Viva! w tej sprawie.

Zwierzęta nie wrócą do cyrku

Sąd orzekł wobec obojga skazanych zakaz prowadzenia działalności cyrkowej z wykorzystaniem zwierząt. A wobec Sebastiana S. także zakaz wykonywania zawodu tresera zwierząt. Argumentował, że zachowanie oskarżonych w trakcie procesu nie daje żadnej gwarancji, że nie popełnią nowego przestępstwa wobec zwierząt w cyrku. Jednocześnie podkreślił, że mogą oni prowadzić działalność cyrkową bez zwierząt. A liczba takich właśnie cyrków w ostatnich latach wzrosła.

Orzeczono także przepadek wszystkich odebranych podczas interwencji zwierząt, nad którymi znęcali się skazani. To oznacza, że niedźwiedź Baloo, trzy żółwie i krokodyl nigdy do cyrku już nie wrócą. Nie będą musiały występować na hałaśliwej arenie. I już nigdy nie będą mieszkały w małych klatkach i pojemnikach. Będą też miały odpowiednią dietę i opiekę weterynaryjną.

Sąd Okręgowy w Rybniku:

Zachowanie oskarżonych i wysuwane przez nich w toku procesu argumenty nie dają nawet cienia gwarancji, że nie popełnią oni nowego przestępstwa wobec posiadanych zwierząt w ramach prowadzonej przez nich działalności gospodarczej tj. Cyrku Vegas. Zdaniem Sądu Okręgowego, sposób działania oskarżonych względem dwóch żółwi jaszczurowatych, żółwia pustynnego i krokodyla nilowego oraz niedźwiedzia brunatnego Balu, w pełni uzasadniał przyjęcie, że K. S. i S. S. nie są osobami zaufanymi, które w ramach działalności gospodarczej jakim jest prowadzenie cyrku mogą wykorzystywać jakiekolwiek zwierzęta.

Ich czyny i zachowanie po zatrzymaniu zwierząt wskazuje, że nie są osobami, które powinny i mogą mieć pod opieką zwierzęta w celu ich tresowania i wykorzystywania do występów cyrkowych. Ich czyny i warunki jakie zdecydowali się zaoferować posiadanym zwierzętom, świadczą o tym, że są nieodpowiedzialni i są zdolni do tego, aby w sposób lekkomyślny decydować się na przyjmowanie zwierząt, którym obiektywnie nie byli w stanie (bądź nie chcieli) zapewnić właściwiej opieki weterynaryjnej i prawidłowych warunków lokalowych, oraz prawidłowej diety. Nadto niektóre z tych zwierząt zmuszali do występów przynoszących im cierpienie”.

Kontrole PIW były iluzoryczne

– Sąd nie pozostawił też suchej nitki na Inspekcji Weterynaryjnej. Oskarżeni podczas całego procesu zasłaniali się pozytywnymi wynikami kontroli powiatowych inspektorów weterynarii. Ich zdaniem miało to potwierdzać doskonałe warunki zwierząt i ich dobry stan zdrowia. Tymczasem Sąd kategorycznie stwierdził, że kontrole te były fikcyjne, iluzoryczne, pośpieszne i pobieżne. A lekarze urzędowi nie znali się kompletnie na posiadanych w cyrku gatunkach zwierząt. Z naszego doświadczenia niestety wynika, że tak wyglądają kontrole wszystkich cyrków – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!

Z wyroku Sądu Okręgowego w Rybniku:

(…) z zeznań wszystkich osób prowadzących badania zwierząt wyłania się obraz tak naprawdę fikcyjnych kontroli dobrostanu zwierząt i stanu ich zdrowia. Powiatowi lekarze weterynarii wywiązywali się tylko i wyłącznie formalnie ze swojego obowiązku, podpisując stosowny dokument (…) W rzeczywistości żaden z tych lekarzy nie badał fizycznie zwierząt, często nawet nie oglądał ich z bliska, nie dokonywał pomiarów pomieszczeń i wybiegów, a nadto żadna kontrola nigdy nie obejmowała samych występów cyrkowych. Ani Główny lekarz Weterynarii, ani żaden z Powiatowych lekarzy Weterynarii nie pofatygował się na występ cyrkowy, by faktycznie przekonać się na jakie czynniki zewnętrzne narażone są pokazywane widzom zwierzęta i czy mogą ewentualnie cierpieć z tego powodu. (…)

Żaden z nich nie posiadał odpowiedniej specjalizacji, czy wiedzy, by zbadać zwierzę, stwierdzić u niego chorobę, czy też ocenić ich dobrostan, czy warunki przetrzymywania. Stąd też zaświadczenia lekarzy weterynarii tak naprawdę miały znaczenie tylko administracyjne (…), nie odpowiadały natomiast rzeczywistemu stanowi rzeczy, a oskarżeni doskonale o tym wiedzieli (…) Kontrole te bowiem były iluzoryczne, pośpieszne i pobieżne”.

Tylko wypełniali formularze

Żaden z urzędowych lekarzy nie zauważył, że właściciele znęcali się nad zwierzętami w cyrku. Sąd zwrócił uwagę na absolutnie nielogiczne wyniki tych kontroli, nieznajdujące odbicia w rzeczywistości. I tak: dwa miesiące przez odebraniem zwierząt urzędowy lekarz weterynarii nie stwierdził żadnych oznak chorobowych u zwierząt. A ich stan w dniu zatrzymania wskazywał, że poszczególne stwierdzone u nich choroby rozwijały się od wielu miesięcy.

Sąd podkreślił, że nie jest możliwe, żeby podczas kontroli przeprowadzonej na 6 dni przed interwencją w Pawłowicach niedźwiedź brunatny miał górne kły i nie miał próchnicy. A 6 dni poźniej miał tak zaawansowaną próchnicę, że trzeba ją było leczyć endodontycznie. Że nie jest możliwe, by miał prawidłową letnią okrywę włosową – a następnie 6 dni później ponownie pokrywę zimową. Wreszcie – by nie miał zaniku mięśni i problemów z poruszaniem. By nie miał odparzeń i ran łap, wyłysień na głowie, stereotypii. A następnie wykształcił te wszystkie schorzenia w 6 dni, jakie dzieliły kontrolę od interwencji. Sąd sytuację tę tłumaczy jednoznacznie:

„Jedynym logicznym wytłumaczeniem tej sytuacji jest to, że powiatowi lekarze weterynarii wypełniali jedynie druki formularza zaświadczenia bez oględzin zwierząt i bez ich faktycznego badania. Spełniali swój obowiązek narzucony im przez przepisy prawa, nie mając ku temu odpowiedniej wiedzy i kwalifikacji. Zresztą kontrolujący cyrk lekarze weterynarii przyznali, że nie są specjalistami chorób zwierząt nieudomowionych, że nie znają się na gatunkach będących przedmiotem postępowania, że nie potrafią odróżnić kajmana okularowego od krokodyla nilowego. Przyznali wreszcie, że nie badali zwierząt, a czasami nawet nie oglądali ich z bliska”. 

Abstrakcyjna linia obrony

– Przez cały proces słuchaliśmy abstrakcyjnej linii obrony. Zdaniem oskarżonych ta interwencja była spiskiem Vivy i poznańskiego ZOO, mającym na celu zysk finansowy. Takie teorie spiskowe pojawiają się praktycznie w każdej sprawie, związanej z odbiorem interwencyjnym zwierząt. Ich właściciele nie potrafią zrozumieć, że ratowanie zwierząt wynika z kodeksu moralnego. Nigdy nie przynosi zysków. A wręcz obciąża finansowo tych, którzy zwierzęta przyjmują pod opiekę. Jednak niezwykle rzadko teorie te są lansowane do granicy takiego absurdu, że Sąd jest zmuszony odnieść się do nich w uzasadnieniu wyroku – mówi mecenas Katarzyna Topczewska, reprezentująca Vivę w tej sprawie.

Niedźwiedzia brunatnego Baloo, trzy żółwie i krokodyla organa ścigania powierzyły pod opiekę Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu. To właśnie ta placówka poniosła największe koszty, związane z ich leczeniem i utrzymaniem. Sąd Okręgowy w Rybniku poświęcił temu wątkowi obszerną część uzasadnienia:

Nie może również umknąć uwadze to, że oskarżeni po ujawnieniu tego w jaki sposób traktowali zwierzęta w swoim cyrku, bez jakichkolwiek skrupułów domagali się oddania zatrzymanych zwierząt, posądzając zarówno Fundację VIVA! jak i dyrektor ogrodu zoologicznego w Poznaniu o intencjonalne celowe działanie mające wzbogacić Zoo w Poznaniu o nowy inwentarz zwierzęcy. Ich zachowanie w trakcie procesu i pomawianie dyrektora ZOO w Poznaniu o niegodne zachowanie świadczy więc o braku zrozumienia niewłaściwości postępowania wobec zwierząt, które były przecież całkowicie od nich zależne. (…)

ZOO pomagając poniosło koszty

Sąd Okręgowy w Rybniku podkreślił, że opieka nad odebranymi z cyrku zwierzętami była dla ogrodu zoologicznego w Poznaniu obciążeniem. Głównie finansowym:

Jeżeli chodzi o zarzut, że dyrektor ogrodu zoologicznego w Poznaniu była zainteresowana „zdobyciem” niedźwiedzia brunatnego, krokodyla nilowego i żółwi i na ten cel było nastawione odebranie oskarżonym zwierząt w dniu 5 lipca 2016 to zarzut taki jest absurdalny. Sama logika i zasady doświadczenia życiowego podważają słuszność argumentacji oskarżonych w tym zakresie. Nie zatrzymano przecież wówczas żadnych cennych dla ogrodu zoologicznego w Poznaniu gatunków, których ogród by nie posiadał. Co więcej – zwierzęta te wymagały ze strony ogrodu zoologicznego poniesienia znacznych kosztów finansowych. Koniecznym stało się wybudowanie wybiegu dla niedźwiedzia brunatnego. Poniesiono również znaczne koszty na leczenie zaniedbanych i chorych zwierząt. Należy także zaznaczyć, że zatrzymanych od oskarżonych zwierząt nie można rozmnażać. Trudno więc z tych faktów wysnuć wniosek, że odebrane od oskarżonych zwierzęta wzbogaciły bezpodstawnie ogród zoologiczny w Poznaniu. Wręcz przeciwnie zasady doświadczenia życiowego i logiki wskazują, iż zwierzęta te stały się znacznym obciążeniem dla tej placówki”. 

Wyrok jest prawomocny 

– Ten wyrok spełnia jeszcze jedną kluczową Funkcję. Jest edukacyjny. Większość cyrków w Polsce zrezygnowała już w ogóle z wykorzystywania w spektaklach dzikich zwierząt. A kilka nawet ze wszystkich gatunków. Ale przecież tu nie chodzi tylko o zwierzeta cierpiące w cyrku. Sąd podkreślił, że ustawa o ochronie zwierząt gwarantuje ją wszystkim zwierzętom w takim samym stopniu. A zapadające wyroki powinny zapewnić ochronę społeczeństwu przed przestępnymi działaniami oskarżonych. I innych ludzi, którzy muszą mieć świadomość, że dopuszczenie się znęcania się nad zwierzętami, czy to cyrkowymi czy umieszczonych w ogrodach zoologicznych czy też trzymanych w gospodarstwach domowych pociąga za sobą konkretną i wymierną karę. I nie jest akceptowane przez Wymiar Sprawiedliwości – mówi Anna Plaszczyk z Vivy!

Sądy obu instancji uznały Katerynę S. i Sebastiana S. za winnych wszystkich 12 zarzucanych im czynów. W tym – że znęcali się nad zwierzętami w cyrku. W związku z tym sąd skazał ich na karę łączną po 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Muszą też zapłacić po 8000 zł grzywny. Skazani będą też musieli zapłacić po 8000 zł nawiązki na rzecz oskarżyciela posiłkowego, Fundacji Viva. Będą też musieli pokryć koszty wieloletniego procesu, przedłużanego ich licznymi wnioskami dowodowymi. Dodatkowo skazani mają zakaz prowadzenia działalności cyrkowej związanej z wykorzystywaniem zwierząt na 5 lat. A Sebastian S. także zakaz wykonywania zawodu tresera zwierząt. Zwierzęta, decyzją sądu, nie wrócą do skazanych. Wyrok będzie tez przez 3 miesiące publikowany na ogoólnodostępnej tablicy Sądu.

Raport o sytuacji zwierząt w cyrkach

Szczegółowo tę bulwersującą sprawę opisaliśmy w raporcie „Cyrki ze zwierzętami w Polsce”. O sprawie szeroko informowały też media, m.in. TVN24, Polsat News, Gazeta Wyborcza.

Źródło cytatów: wyrok Sądu Okręgowego w Rybniku, syg. akt VI Ka 99/22 

Skip to content