W stajni, która kiedyś tętniła życiem, dzisiaj słychać tylko wiatr świszczący między deskami. Pod sufitem nagromadziły się pajęczyny, a na podłodze resztki słomy i siana. Kiedyś ten interes przynosił zyski – konie można było sprzedać po dobrej cenie. Dlatego hodowca rozmnażał swoje stado, by potem transportem wysyłać je do rzeźni. Teraz czasy się zmieniły i hodowla koni nie jest już tak dochodowa. Właściciel postanowił pozbyć się stada i zamknąć „koński interes”.
Z całego stada zostały tylko trzy kuce, które nie zmieściły się w ostatnim transporcie. Na dwa z nich udało się znaleźć kupców. Niestety najmniejszego łaciatego nikt nie chce. Jest młody, niewiele umie i na dodatek jest ogierkiem. Nazwaliśmy go Kacperek, bo nie miał swojego imienia. Kiedy go zobaczyliśmy był bardzo niespokojny. Zadzierał głowę i wspinał się na drzwi swojego boksu, jakby czegoś szukał. Kilka dni temu jego matka wyjechała ze stajni do ubojni ciężarówką pełną koni. Właściciel bez sentymentu wysłał ją na śmierć, chociaż rodzeniem źrebaków pracowała u niego na swoje utrzymanie. Kacperek to jej ostatnie dziecko. Mały został sam. Jest wystraszony i kiedy do niego podeszliśmy wtulił chrapki w nasze dłonie szukając kontaktu i schronienia.
Dla nas nie ma znaczenia, że jeszcze nic nie potrafi. Chcielibyśmy ocalić go przed rzeźnią. Jesteśmy jego jedyną szansą. Jeśli nie wykupimy go do 5 listopada, zostanie zabrany przez handlarza zwierzętami rzeźnymi. Dlatego zwracamy się do Was o wsparcie naszej akcji. Potrzebujemy 1500 złotych, aby podarować Kacerkowi życie! Razem na pewno nam się uda.
Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc!
Więcej informacji można znaleźć pod numerami telefonów:
biuro 22 349 97 74
Ilona 797 649 508
Dominika 797 649 509