We czwartek, 18 czerwca w okolicach południa miał miejsce kolejny wypadek koni z Morskiego Oka. Konie oczekujące na kurs z Morskiego Oka na postoju na Włosienicy spłoszyły się i pobiegły w dół trasy. Kilkaset metrów dalej uderzyły w bariery okalające drogę. Jeden z koni w stanie ciężkim podobno miał trafić do ubojni. To po raz kolejny potwierdza, że transport konny do Morskiego Oka powinien zostać zlikwidowany.
Spłoszone konie
Z ustaleń Fundacji Viva wynika, że podczas postoju na Polanie Włosienica dwa konie spłoszyły się i pobiegły w dół trasy. Ale wbrew oficjalnym informacjom nie przestraszyły się nisko lecącego helikoptera TOPR. Zgodnie z relacją wielu świadków helikopter przeleciał na kilka minut przed spłoszeniem się koni. Dodatkowo wbrew informacjom podawanym przez policję – w trakcie dramatycznego wypadku koni woźnicy nie było na wozie. W chwili spłoszenia zwierząt był on kilka metrów od wozu i próbował go gonić. A zgodnie z regulaminem wozacy, wykonujący transport konny do Morskiego Oka, nie mogą pozostawiać koni bez opieki.
Galopujące w dół trasy konie na śliskiej nawierzchni przed zakrętem wpadły wprost na bariery okalające drogę. Jeden z koni wylądował w rowie, na plecach, z poważnymi obrażeniami ciała, w tym pęcin i ścięgien. Drugi przewrócił się przed barierami i został najechany przez wóz. To świadkowie uwolnili zwierzę spod wozu i poprzecinali paski od uprzęży i chomąt, które podduszały zwierzęta. Na szczęście drugi koń doznał mniejszych obrażeń. Ale po uwolnieniu spod wozu przerażony biegał po drodze.
Akcja ratunkowa?
Zgodnie z informacjami udzielonymi nam przez TPN po wypadku koni na trasie do Morskiego Oka cierpiącego konia z rowu wyciągały 3 zastępy straży pożarnej. Ale zaraz po tej operacji koń, prawdopodobnie z uszkodzonymi ścięgnami i licznymi obrażeniami kończyn, został załadowany do samochodu i został przetransportowany do stajni, a stamtąd miał trafić do rzeźni. Jednak prawdopodobnie po ujawnieniu przez nas tych informacji podjęto jednak decyzję o eutanazji cierpiącego zwierzęcia.
Turyści, będący świadkami tego wypadku, relacjonują, że tylko cudem nikt z idących drogą ludzi nie ucierpiał. Ponieważ tego dnia padało i turyści korzystali z peleryn przeciwdeszczowych – nie słyszeli nadchodzącego niebezpieczeństwa. Gdyby nie ostrzeżenia innych turystów – mogło dojść do kolejnej tragedii, w której ofiarami byłyby także ludzie.
Pomóż nam to zakończyć!
Chcesz nam pomóc zakończyć cierpienie koni z Morskiego Oka i zakończyć transport konny do Morskiego Oka? Prosimy, podpisz petycję!
To kolejny wypadek koni z Morskiego Oka na przestrzeni ostatnich kilku lat. Więcej informacji o wypadkach koni na trasie do Morskiego Oka znajdziesz na stronie kampanii Ratuj Konie.