Kocie mamy, których nie zniechęca żaden foch. Miłośniczki psów, które wyciągają rękę do najbardziej beznadziejnych przypadków. Oddane sprawie ratowniczki szczurków, myszoskoczków, kawii domowych i chomików. Wśród grup Fundacji Viva!, które zajmują się bezpośrednią pomocą zwierzętom przez okrągły rok, próżno szukać nudy i przeciętności. Poznajcie kilka z nich i zobaczcie, jak mówią o swojej pracy i poznajcie uratowane zwierzęta.
Obojętność mogła go zabićKocurek Harry był kiedyś częścią czyjejś rodziny, lecz pewnego dnia dołączył do tysięcy kotów, które mierzą się z bezdomnością: tą, która codziennie zabiera im życie, dokładając kolejną chorobę i odbierając siły. Harry prosił o pomoc, ocierając się o nogi przechodniów, ale ci odchodzili z obrzydzeniem. Takie koty jak on długo walczą o siebie, jednak przychodzi dzień, gdy rezygnują. Tak było i tym razem. Ilu ludzi odwróciło wzrok, ilu go odepchnęło? Obojętność zabija w dosłownym sensie – kocurek miał jednak szczęście, że trafił na wolontariuszki z Kociego Szczecina.
Harry przeszedł wielomiesięczne leczenie. Miał operację oka, leczoną grzybicę, koci katar, zapalenie dziąseł, a także najgorszy dla kota wirus FIV. Kocurek walczył dzielnie, a my razem z nim – o każdy kolejny dzień i każdy zjedzony posiłek, by mógł odzyskać siłę i zdrowie.
„Nie poddałyśmy się. Marzyłyśmy, by i on uwierzył, że kiedyś będzie inaczej: znów będzie miał dom i kochającego człowieka, który będzie go głaskał i z miłością tulił” – mówią wolontariuszki z grupy Koci Szczecin.
Udało się! Harry został adoptowany i stał się członkiem czyjejś rodziny – kochanym, rozpieszczanym i traktowanym z szacunkiem.
Koci Szczecin to grupa miłośników kotów działająca na terenie Szczecina i okolic. Jej celem jest walka z kocią bezdomnością i edukowanie o potrzebach tych pięknych zwierząt, jakimi są koty. Jeśli chcesz pomóc szczecińskiej załodze, pamiętaj o przekazaniu 1,5% podatku na KRS 0000135274 z celem szczegółowym: Koci Szczecin.
Niewidzialne i niechciane cierpią tak samo
Przeżył jako jedyny z licznego rodzeństwa, które leżało na trawniku jak małe, ślepe, różowe fasolki. Mocno padał deszcz. Było zimno. Dwójka nowo narodzonych szczurków jeszcze oddychała, kiedy znalazła je pani Anida. Nie przeszła obojętnie obok maleństw, wykazując się dobrocią i wrażliwością. Zabrała szczurze dzieci do domu, ogrzała, nakarmiła i wymasowała im brzuszki. Choć nigdy nie miała szczurków, przeszukała cały internet, żeby nauczyć się, jak im pomóc. Jeden niestety odszedł, ale drugi, nazwany Hello, trzymał się kurczowo życia. Po kilku dniach intensywnej opieki nad Hello pani Anida przekazała szczurzego malucha do Ogoniastych – domu tymczasowego dla szczurów w Łodzi.
Pomimo giardii w brzuszku i bardzo słabego startu Hello wyrósł na pięknego szczurka pod opieką Justyny z Ogoniastych. Dzięki grupie Viva! Gryzonie maluch otrzymał bezpieczny i ciepły kąt w domu tymczasowym.
Viva! Gryzonie to ekipa zgranych wolontariuszek z całej Polski, które podejmują się opieki nad bezdomnymi gryzoniami, takimi jak szczury, kawie domowe (dawniej świnki morskie), koszatniczki, szynszyle, myszoskoczki czy chomiki. W ramach grupy współpracują ze sobą domy tymczasowe dla tych zwierząt. Otaczają opieką zwierzaki porzucone, odebrane interwencyjnie oraz oddawane przez właścicieli niemogących zapewnić im godnych warunków życia. Aby wesprzeć ich działania, przekaż 1,5% na numer 0000135274 cel szczegółowy: Gryzonie lub wejdź na www.gryzonie.viva.org.pl i zobacz, jak możesz pomóc.
„Do dziś pamiętam ten smród”
„Zulejka to starsza suczka, którą zabrałam z gminnej przechowalni” – mówi Monika z grupy Sznaucery w Potrzebie.
– „Pierwszy szok przeżyłam, gdy włożyłam ją do samochodu: nie chodziła, więc wzięłam ją na ręce i ruszyłyśmy w drogę. Smród amoniaku, jaki od niej bił, dosłownie szczypał w oczy”. Zula pełzała, tak bardzo bała się ludzi, że nie potrafiła stać na prostych łapach.
Doświadczenie, spokój i cierpliwość to klucz do serca takich psów. Niestety leczenie psychiki to nie wszystko. Stan zdrowia Zulejki był dramatyczny: filce od samej skóry, a pod nimi guzy na listwach mlecznych i na śledzionie, a na dokładkę śrut w łapie. Wyjaśniło się, dlaczego tak bardzo boi się „strzelających” dźwięków i opiekunów. Ktoś zrobił sobie z niej żywą tarczę strzelniczą!
Minęło 10 miesięcy. Teraz Zula już kocha człowieka i mu ufa, przeszła też trzy operacje onkologiczne. Jest pod stałą kontrolą lekarzy, bo przeszłość to zwyrodnienia i ból – nie tylko duszy, lecz także ciała. Nie do końca kontroluje potrzeby fizjologiczne, ale nauczyliśmy się z tym żyć. Zulejka w tej chwili to królowa stada w Sznuphauzie, chodząca radość i miłość na czterech łapach.
Wszelkie informacje o podopiecznych Sznaucerów w Potrzebie znajdziecie na stronie na Facebooku. Siedziba grupy jest na Śląsku, ale podopiecznych mamy z całego kraju. Możesz pomóc ,przekazując darowiznę lub 1,5% podatku na KRS 0000135274 cel szczegółowy: Sznaucery.
Praca u podstaw, praca bez końca
Grupy prozwierzęce Fundacji Viva! działają w całym kraju – obecnie jest ich 17, w tym te, które ratują koty, psy i gryzonie. Jeśli chcesz poznać je wszystkie, koniecznie sprawdź naszą stronę internetową https://viva.org.pl/grupy-prozwierzece/. Ponadto naszą fundacyjną układankę tworzą grupy lokalne (aktywistyczne) i kampanie oraz akcje, o których więcej informacji znajdziesz na naszych stronach internetowych.
Może w Twojej okolicy działa któraś z naszych grup? Zachęcamy w ich imieniu do pomagania osobiście i/lub finansowo.
Historie Harry’ego, Hello i Zulejki, to oczywiście tylko kilka z tysięcy historii naszych podopiecznych. Każde zwierzę to ogromna odpowiedzialność i często niemałe koszty, dlatego apelujemy o przekazywanie 1,5% podatku na KRS 0000135274 oraz wsparcie finansowe. Leczenie i opieka nad zwierzętami wymagają dużych nakładów, o czym często piszemy w naszych mediach społecznościowych. Nie lukrujemy rzeczywistości i szczerze pokazujemy, jak wygląda praca przy zwierzętach. Bywa, że jesteśmy dalecy od dobrych humorów, bo zwierząt, którym trzeba natychmiast pomóc, jest bardzo dużo. A my nie zawsze mamy taką możliwość, by przyjąć do schroniska kolejnego psa, konia czy krowę.
Dzięki darowiznom, 1,5% podatku i darom możemy istnieć i pomagać każdego dnia. To zobowiązanie, które wypełniamy od ponad 20 lat, z najwyższą starannością.
Pomoc zwierzętom to wielka satysfakcja i ogromna radość. Gdy uda się pokonać chorobę, przezwyciężyć lęki, znaleźć kochający dom na zawsze. Szczególnie dla tych zwierząt, które nie przypominają psów czy kotów rasowych, a tak samo potrzebują domu i opieki. Dlatego prosimy — jeśli możesz, pomagaj.
Udostępniaj posty, wpłacaj regularne, drobne kwoty. Dzięki Twojemu wsparciu możemy działać i pomagać przez cały rok.
Dziękujemy za każdy przejaw wsparcia.