Tatrzański Park Narodowy w najnowszym kwartalniku Tatry z dumą ogłosił, że wprowadza na najpopularniejszą tatrzańską trasę wóz hybrydowy. Zdaniem urzędników ma on odciążyć konie z Morskiego Oka. Odciążyć konie „nieprzeciążone”. Bo przecież TPN nigdy nie przyznał, że zwierzęta pracują w przeciążeniu. A wręcz – zawsze tę prace w przeciążeniach kwestionował. Ale to tylko pierwszy z absurdów, związany z legendarną hybrydą TPN-u.
Absurd 1 – wbrew prawom fizyki
Cała konstrukcja i działanie tej hybrydy zostały oparte o wyniki obliczeń przeciążeń z 2014 roku. Przeciążenia, jakie działają na konie z Morskiego Oka, obliczył wówczas hipolog pracujący na zlecenie TPN. A obliczenia te biegły sądowy uznał za nieprawdziwe, bo oparte o pomiar sił wykonany z grubym błędem metody.
Przypominamy, że pomiar ten przeczył podstawowym prawom fizyki. Przy pomierzonych wówczas siłach wóz nie mógłby wyjechać z Palenicy Białczańskiej na Włosienicę. Firma, która hybrydę wyprodukowała, podczas procesu jej projektowania miała konsultować się z hipologiem. Tym samym, który skompromitował się wyliczeniami niezgodnymi z logiką i prawami fizyki. Już sam ten fakt pozwala prognozować, że hybryda nie może działać w sposób, w jaki działać powinna, czyli nie odciąży koni z Morskiego Oka– mówi nasza aktywistka Anna Plaszczyk.
Hipolog, obliczając przeciążenia na zlecenie TPN stwierdził, że do przeciążeń koni z Morskiego Oka nie dochodzi. W tej sytuacji hybryda działająca na ich podstawie nie ma prawa ich odciążać.
Absurd 2 – konie z Morskiego Oka pociągną jeszcze o pół tony więcej
TPN podaje, że wóz ze wspomaganiem elektrycznym waży 1200 kg. Czyli jest cięższy od obecnych wozów o 400 do nawet prawie 600 kg. Z obliczeń przeciążeń wynika, że w obecnych warunkach konie z Morskiego Oka ciągną o około tonę za dużo. Tymczasem podczas testów, opisywanych przez TPN, wyłączono wspomaganie na najbardziej stromych podjazdach. Chciano sprawdzić, czy konie poradzą sobie z takim obciążeniem.
Taka sytuacja przy 12 osobach i furmanie będzie powodowała jeszcze większe przeciążenie. A co za tym idzie – cierpienie koni z Morskiego Oka. W tym przypadku TPN twierdzi, że podczas wyłączenia silnika na najbardziej stromym odcinku „para koni bez większego problemu poradziła sobie bez wspomagania”. Ale kto stwierdził, że konie sobie poradziły bez problemu? Fiakrzy? Pracownicy parku narodowego? To, że konie wyciągnęły ten ładunek do góry wcale nie oznacza jeszcze, ze nie cierpiały w wyniku tej pracy. Zresztą TPN w ogóle zaprzecza przeciążeniom, więc nie dziwi nas to, że w tej sytuacji również ich nie dostrzegł – mówi Anna Plaszczyk.
Absurd 3 – hybrydy nie sprawdzono z pełnym obciążeniem
Należy też zwrócić uwagę na fakt, że testy hybrydy odbyły się z 5 osobami jadącymi na wozie. Tymczasem regulamin TPN dopuszcza przewóz 12 osób dorosłych, 5 dzieci do 4-go roku życia i nieograniczonej liczby bagaży. W tej sytuacji pewne jest jedno. Hybrydy nie sprawdzono nawet przy pełnym dopuszczalnym załadunku, który powoduje ogromne przeciążenie koni z Morskiego Oka. Wóz ze wspomaganiem jest cięższy o około pół tony od wozów, które teraz muszą ciągnąć zwierzęta. TPN twierdzi, że testy prowadzono „przy ustalonym dopuszczalnym obciążeniu koni” zapominając, że to ustalone dopuszczalne przeciążenie koni powoduje ogromne przeciążenie u koni.
TPN chwali się także tym, że po płaskim terenie wóz z łatwością przesuwały 4 osoby. Już to udowadnia, że urzędnicy parku w ogóle nie rozumieją istoty problemu. Nie rozumieją nawet różnicy pomiędzy pracą po płaskim, a pracą na stromo nachylonym terenie. W dodatku z kilkunastoma pasażerami i ich bagażami.
Absurd 4 – producent hybrydy zajmuje się fotowoltaiką
Wątpliwości budzi również sama firma, która hybrydę na zlecenie TPN i ze środków publicznych, wyprodukowała. Firma ta nie ma na koncie żadnego urządzenia, które byłoby choćby podobne w konstrukcji czy sposobie działania do wozu konnego. Na co dzień zajmuje się sprzedażą agregatów czy fotowoltaiki. Ta sama firma pozyskała w 2011 fundusze unijne w wysokości 1 395 000 zł na projekt „Multimedialny pojazd wielośladowy wspomagany ekologicznym zasilaniem elektrycznym”, który do dziś prawdopodobnie nie został wprowadzony na rynek. Strona promująca to przedsięwzięcie przestała istnieć.
Absurd 5 – TPN nie wie jak działa hybryda
Pierwszy pojazd hybrydowy odbierał w imieniu TPN pracownik (odpowiedzialny merytorycznie za jego powstanie), który z wykształcenia jest technikiem żywienia zbiorowego. Już po jej odbiorze ani dyrektor TPN, ani pracownik odpowiedzialny za odbiór hybrydy nie potrafili odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczące tego urządzenia. Aby udzielić nam odpowiedzi – musieli prosić o pomoc firmę, która wóz wykonała. Jak do tego doszło, że TPN nie wiedząc jak działa hybryda, odebrał zamówione urządzenie i stwierdził, że ono działa poprawnie? Jak zweryfikowano, czy zwierzęta nie pracują w przeciążeniu? Przecież nie świadczy o tym fakt, że doszły na Włosienicę, bo od lat pracując w przeciążeniu pokonują tę trasę.
Absurd 6 – płonący wóz
Do dziś nie wiadomo zatem czy i w jakim zakresie hybryda, opłacona z publicznych pieniędzy, odciąża konie z Morskiego Oka. Pierwszy prototyp spłonął w styczniu 2018 roku podczas ładowania. Warto przypomnieć, że hybryda ma się ładować podczas jazdy w dół. Nietrudno sobie wyobrazic do jakiej tragedii mogłoby dojść, gdyby zaczęła płonąć na trasie, podczas kursu z turystami. Nietrudno też przewidzieć jak zachowałyby się konie, gdyby ciągnięty przez nie wóz zaczął płonąć.
Pierwszy prototyp kosztował podatnika kilkaset tysięcy złotych. Nie wiadomo ile kosztowało wytworzenie kolejnego prototypu i czy koszty w całości pokryło ubezpieczenie pierwszego pojazdu. Nie wiadomo na jakich zasadach wóz, skonstruowany za publiczne pieniądze, był dotychczas i będzie w przyszłości udostępniany prywatnym przedsiębiorcom, wykonującym usługi transportowe na trasie do Morskiego Oka.
Absurd 7 – testy bez organizacji ochrony zwierząt
Fundacja Viva! i TTOnZ wielokrotnie zgłaszały w TPN chęć udziału w testach nowego wozu hybrydowego. Tatrzański Park Narodowy nigdy jednak nie odpowiedział na te propozycje. Testy prowadzono tylko i wyłącznie w obecności pracowników parku (zleceniodawcy produkcji tej hybrydy), furmanów i firmy, która prototyp wyprodukowała. Podczas testów nie było nikogo, kto reprezentowałby interes koni z Morskiego Oka.
Absurd 8 – hybryda nie ochroni koni z Morskiego Oka
Pomijając jednak kwestię tego, czy wóz działa i w jakim zakresie odciąża konie – nie jest on w stanie zapobiec uszkodzeniom układu ruchu koni, wynikającym z pracy tych zwierząt w podkowach warszawskich/hacelowych na stromo nachylonym asfalcie, stresowi cieplnemu w upalne dni czy wychłodzeniu podczas mrozów, a także stresowi wynikającemu z pracy na zatłoczonej trasie do Morskiego Oka.
Absurd 9 – przeciążeń nie ma i nigdy nie było
To być może powinien być pierwszy absurd, ale zostawiliśmy go na deser. Tatrzański Park Narodowy od zawsze kwestionuje przeciążenia. W każdym komunikacie, związanym z końmi z Morskiego Oka podkreśla, że do przeciążeń nie dochodzi. A skoro nie dochodzi – to po co hybryda, która ma odciążyć konie?
Absurd 10 – Tatry wciąż będą zanieczyszczane pyłem bitumicznym
68% Polek i Polaków chce likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka – tymczasem TPN wydaje publiczne środki na utrzymanie tego archaicznego i nieetycznego transportu.
Po raz kolejny podkreślamy, ze Tatry nie są miejscem dla koni, a odpowiedzialna i mądra turystyka na tym obszarze powinna opierać się na sile mięśni ludzkich turystów. Przysłużyłoby się to nie tylko koniom, ale także niedźwiedziom i innym zwierzętom żyjącym w Tatrach, a także ochronie terenu Doliny Rybiego Potoku w ogóle. Nie jest tajemnicą, że pył bitumiczny, odkuwany z asfaltu przez konie, trafia do atmosfery Tatr, zanieczyszczając teren chroniony. Wdychają go też niczego nieświadomi turyści, szukający w Tatrach krystalicznego powietrza – mówi Anna Plaszczyk.
Co możesz zrobić?
Pomóż nam zatrzymać cierpienie koni z Morskiego Oka. Więcej informacji na temat naszych działań znajdziesz tu. Petycję w tej sprawie możesz podpisać tu.